Sophie POV:
Obudziło mnie szturchanie w ramię. Przekręciłam się na drugi bok, ale po chwili znów poczułam, że ktoś mnie szturcha.
- Zostaw mnie - wymamrotałam w poduszkę.
- Sophie za dwie godziny mamy samolot, rusz się - usłyszałam głos mojej rodzicielki.
- Jeszcze pięć minut - wtuliłam się w poduszkę i zamknęłam oczy.
- Żadne pięć minut - zerwała ze mnie kołdrę - Za dosłownie godzinę będzie po nas taksówka, streszczaj się dziewczyno - westchnęła i wyszła z pokoju.
Niechętnie wstałam z łóżka, chwyciłam przygotowane już wczoraj ubrania i poszłam do łazienki.
Po odbyciu porannej rutyny, zeszłam na dół by zjeść śniadanie.
- Śpiąca królewna wstała - odezwał się mój Lucas. Na jego słowa tylko wywróciłam oczami - Tylko królewicza brak - dodał. Tego było już za dużo.
- Zamknij się- syknęłam. Na co mama odwróciła się do mnie.
- Jak się wyrażasz, młoda damo?
- Przepraszam - mruknęłam i usiadłam obok tego kretyna.
Na szczęście mama zrobiła dziś naleśniki, widząc je uśmiechnęłam się pod nosem.
- Mamo szybciej bo Sophie się ślini - zachichotał Lucas na co ja odwróciłam się i walnęłam go w głowę - Za co to?! - krzyknął.
- Za jajco - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Zachowujecie się jak siedmiolatki - znad mojej głowy, dobiegł mnie głos matki. Postawiła mi przed nosem talerz z jedzeniem i odwróciła się znów do kuchni.
Posmarowałam sobie naleśniki nutellą i zaczęłam jeść - Pycha - powiedziałam z pełnymi ustami.
- Oplułaś mnie - krzyknęła Anne i wytarła twarz serwetką. Mamy z nią same problemy. Bardzo często imprezuję tak jak Lucas. Ja to inna bajka. Jestem osobą bardzo spokojną, lubię wyjść do ogródka i cały dzień tam przesiedzieć z książką w ręku. W szkole jestem popychadłem. Jestem, także bardzo pilną uczennicą nie to co moje rodzeństwo.
Podziękowałam i odeszłam od stołu.
- Bądź gotowa za 15 minut - krzyknęła za mną matka.
Weszłam po schodach do swojego pokoju i rozejrzałam się po nim. Przed moimi oczami, przeleciały wszystkie wspomnienia. Poczułam jak pod moimi powiekami wzbierają się łzy. Chwyciłam walizkę i złapałam za klamkę by wyjść. Odwróciłam się by zapamiętać mój pokój jak najlepiej.
- Żegnaj... - nie mogłam już dłużej powstrzymywać łez, rozpłakałam się i zamknęłam drzwi, zeszłam na dół i wyszłam z domu. Na podjeździe stała już taksówka, do której ruszyłam. Weszłam do środka i spojrzałam na dom. Nasz dom był bardzo skromny, byłam z nim bardzo zżyta.
- Na lotnisko, proszę - usłyszałam głos ojca, który właśnie wsiadał do taksówki.
-Do zobaczenia - szepnęłam w stronę domu tak, aby nikt mnie nie usłyszał.
Zaczynam nowe życie.
******************************
Rozdział pisany w wysokiej gorączce. Przepraszam za tak krótki i nie sprawdzany rozdział. Kolejne będą lepsze :)
Gratulacje! Zostałaś nominowana do Liebster Awards! Więcej informacji na moim blogu :*
OdpowiedzUsuńhttp://dance-of-love-ff.blogspot.com/2015/05/liebster-awards-2.html